środa, 18 listopada 2015

Ornitologia ekstremalna czyli birdwatching na Cieśninie Drake'a

Piotr Gryz
www.ornitofrenia.pl


Są miejsca na żeglarskiej mapie świata, które cieszą się wyjątkowo złą sławą. Do takich z pewnością należy Cieśnina Drake'a, oddzielająca Antarktykę od Ameryki Pd. i łącząca Ocean Spokojny z Atlantyckim. Złą sławę zawdzięcza paskudnym warunkom pogodowym, które tam panują. Kilkumetrowe fale, huraganowe wiatry i opady - to codzienność na tym akwenie. Jednak, o dziwo, tętni on życiem, a dla miłośników ptaków morskich nie ma piękniejszego miejsca na ziemi! Miałem przyjemność przepłynąć ten akwen trzy razy na pokładzie statku Polar Pioneer i przesiadując praktycznie od świtu do zmierzchu na pokładzie, obserwować żyjące tam ptaki. 

Polar Pioneer w porcie

Już podczas pierwszego rejsu miałem niebywałą okazję przekonać się, że opowieści o tym akwenie to nie przesada. Zaraz po minięciu Falklandów rozpętało się piekło. Fale osiągające wysokość ok. 6-8 metrów miotały statkiem o wyporności 2140 ton i dł. 71 m jak piórkiem. 

Dziób Polar Pioneer z mostku kapitańskiego.

Okręt przez ok. trzy dni stał praktycznie w miejscu ustawiając się dziobem w stronę fal. Choroba morska dopadła nawet największych twardzieli. Oczywiście mi też się dostało. W takich warunkach trochę pomaga lekarstwo na chorobę morską - plastry Scopoderm. Dostępne są w każdej aptece na zachodzie Europy, niestety nie w Polsce. W moim przypadku sprawiły, że nie karmiłem ptaków z własnego wola. Jednak mdłości i zawroty głowy towarzyszyły mi cały czas. Skuteczniejszym lekarstwem okazało się fotografowanie morskich ptaków. Patrząc na te cudowne istoty człowiek zapomina o tak przyziemnych sprawach jak męcząca go choroba morska.  
Siłę Cieśń. Drake'a najlepiej zobrazuje zdjęcie poduszkowca, który zaształowany na pokładzie płynął na ukraińską stację polarną Akademik Wernadśkyj. W jedną noc został zamieniony w kupę złomu. 

Ukraiński poduszkowiec po sztormowej nocy na Cieśń, Drake'a (fot. A. Wilk)

Wypogodziło się dopiero u wrót Antarktyki, wtedy jedyny raz w życiu miałem przyjemność fotografowania w pięknym świetle dwóch niezwykłych mieszkańców Cieśniny Drake'a - petrelka modrego i petrelka antarktycznego. Te małe diabełki (dł. 25-30 cm) potrafią doprowadzić do szewskiej pasji każdego fotografa. Nie dość, że najliczniej pojawiają się w najgorszą pogodę, wtedy kiedy jest pochmurno, mocno buja i pada, to jeszcze poruszają się z prędkością właściwą myśliwcom F-16. Poziom trudności fotografowania ich wzrasta, gdyż nie koncentrują się tam gdzie większość rurkonosych, czyli na rufie, tylko latają głównie przy dziobie. W przypadku petrelków z rodzaju Pachyptila sp. dochodzą jeszcze trudności w identyfikacji w północnej części akwenu, gdzie można spotkać w sumie trzy bardzo podobne do siebie gatunki tych ptaków. 

Petrelek modry Halobaena caerulea
Petrelek antarktyczny Pachyptila desolata
Petrelki modre Halobaena caerulea
Przylądek Horn

Biegając z aparatem, lornetką i GPS-em po pokładzie trzeba być bardzo ostrożnym. Pokład jest bardzo śliski, statkiem targają fale i naprawdę nietrudno o wypadek. Uszkodzenie sprzętu lub ciała nie jest najgorszą rzeczą jaka może spotkać ptasiarza w tym miejscu. Wystarczy chwila nieuwagi i można znaleźć się za burtą. Załoga, nawet jeśliby dostrzegła taką osobę, to raczej nie byłaby w stanie uratować jej, a na pewno miałaby na to mało czasu ponieważ temperatura wody jest bliska zeru. Taka jest specyfika ptaszenia na Drake'u.

Jednak kiedy człowiek zobaczy nad statkiem pierwszego w swoim życiu pochwodzioba wracającego z zimowisk w Ameryce Pd. na Antarktykę, widzi, że "gra jest warta świeczki". 
A jeszcze większą radością jest zobaczenie u wrót Antarktyki petrelka popielatego (Aphrodroma brevirostris), petrela śnieżnego (Pagodroma nivea) czy pierwszych pingwinów.
Jest to niezwykła osłoda dla miłośników ptaków, wymęczonych rejsem przez Cieśninę Drake'a, a których czeka jeszcze czasem wielodniowy wyładunek na Polską Stację Antarktyczną "Arctowski".

Pochwodziób żółtodzioby Chionis albus przez polarników nazywany jest gołębiem przylądkowym
Burzyk wielki Ardenna gravis - pospolity gatunek w północnej i środkowej części Cieśń. Drake'a
Pingwiny królewskie Aptenodytes patagonicus po lewej ad, po prawej starszy imm.
południowa część Cieśń. Drake'a - wrota Antarktyki

Płynąc pierwszy raz przez akwen w październiku 2012 r., ze względu na kiepską pogodę, nie miałem możliwości w pełni nacieszyć się jego środkową i północną częścią. Inaczej było w drodze powrotnej, w kwietniu 2013 r. Pogoda była trochę lepsza, choć mocno wiało i bujało, ale przynajmniej nie padało. Było też dużo więcej ptaków, szczególnie albatrosów. Po raz pierwszy postanowiłem też oprócz fotografowania ptaków liczyć je i zaznaczać ich pozycję GPS. Było to niekiedy bardzo trudne, a w okolicy przylądka Horn, kiedy pojawiły się setki albatrosów, niemożliwe. 
À propos albatrosów, to bez wątpienia najrzadsze i najpiękniejsze są te z rodzaju Diomedea. Identyfikacja ich była często bardzo trudna, a wielokrotnie niemożliwa. Obecnie większość naukowców wyróżnia dwa gatunki tych ptaków - albatrosa wędrownego i albatrosa królewskiego. Można je dość łatwo rozróżnić jeżeli z odpowiedniej odległości zobaczy się dziób. Problem w tym, że pierwszy ma pięć podgatunków, a drugi dwa (niektórzy autorzy traktują je jako odrębne gatunki). Na dodatek pierwszy ma siedem szat wiekowych, a drugi pięć. Mimo tego, że połowa z nich gnieździ się w rejonie Nowej Zelandii, mają zwyczaj podróżowania do Cieśniny Drake'a i prawie wszystkie nie należą tu do rzadkości. Nie trzeba być orłem z matematyki, żeby zrozumieć, że oznacza to ok. 90 różnych morfotypów, często bardzo do siebie podobnych lub prawie identycznych. Z tego powodu dokładniejsza identyfikacja na morzu tych ptaków jest taka trudna. 

Dorosły albatros królewski Diomedea epomophora epomophora
Dorosły albatros wędrowny Diomedea exulans exulans
Młody petrelec olbrzymi Macronectes giganteus atakujący prawie dorosłego albatrosa ciemnoskrzydłego Diomedea epomophora sanfordi
Albatros szarogłowy Thalassarche chrysostoma

Podobne problemy w rozróżnianiu na morzu dotyczą innych ptaków rurkonosych, rybitw czy wydrzyków. 
Całe szczęście dosyć łatwe w identyfikacji są mniejsze gatunki albatrosów i petrelce. Te ostatnie należą do najczęstszych ptaków na tym akwenie i są bliskimi kuzynami fulmarów. Podobnie jak w przypadku wielu innych rurkonosych na Oceanie Południowym, najbardziej pomocny w prawidłowym oznaczeniu jest dziób. U petrelca olbrzymiego koniec jest zielonawy, natomiast u petrelca wielkiego - czerwonawy. Określenie wieku i płci ptaka jest trudniejsze. Dopiero niedawno oba gatunki stały się przedmiotem wnikliwszych badań. Ustalono, że u pierwszego występuje dziewięć, a u drugiego osiem morfotypów upierzenia.

Petrelec wielki Macronectes halli

Oznaczenie pozostałych rurkonosych - warcabników, fulmarów południowych, oceanników (Oceanitidae) czy petreli z rodzaju Pterodroma, nie stanowi większego problemu.
Z rurkonosych nie można zapomnieć o jeszcze jednej ciekawej grupie, o "latających pingwinach" czyli nurcach (Pelecanoides sp.). Są to burzyki, u których ewolucja ograniczyła możliwości lotu klasycznego kosztem podwodnego. Ta modyfikacja upodobniła je, jak alki z północnej półkuli, do pingwinów. Te ptaki wypłoszone niechętnie przelatują kilka lub kilkanaście metrów, po czym znikają pod wodą. Są rzadkie i trudne do wypatrzenia (miałem zaledwie pięć spotkań z dwoma gatunkami), dlatego ich obserwacja wyjątkowo cieszyła.

Warcabnik Daptions capense
Fulmar południowy Fulmarus glacialoides
Nurzec magellański Pelecanoides magellani
Nurzec czarnoskrzydły Pelecanoides urinatrix

Jak pokazują liczne publikacje naukowe i raporty, można tu również trafić prawdziwe "raryty" w postaci różnych gatunków z Ameryki Pd. Trzeba więc mieć także jako takie pojęcie o awifaunie Patagonii. Można wtedy wypatrzyć naprawdę ciekawy i niespodziewany gatunek.

Oprócz ptaków Cieśń Drake'a zamieszkuję również różne walenie, choć ze względu na pogodę nie jest to najlepsze miejsce do ich obserwacji. Szczególnie interesujące są różne gatunki delfinów. Niestety ograniczają się one do północnej części akwenu gdyż je oraz inne morskie organizmy zatrzymuje niewidzialna bariera - konwergencja antarktyczna. Jest to miejsce zetknięcia się zimnych wód antarktycznych z cieplejszymi wodami z północy. To ona sprawia, że Antarktyka jest tak odizolowana.

Burzyk szary Ardenna grisea - rzadki ptak na całym Atlantyku 
Albatros ciemnoglowy Phoeabastria palpebrata - jeden z najarzadszych albatosów na Cieśń. Drake'a 
Burzyk brodaty Procellaria aequinoctialis - jeden z najpospolitszych gatunków na Oceanie Południowym
Delfinowiec krzyżowy Lagenorhynchus cruciger
Jak widać Cieśnina Drake'a to niezwykły akwen, a ptaki tu żyjące, dzięki jego podłej reputacji, mogą tu czuć się względnie bezpiecznie. Oby tak było dalej.

Na koniec chciałem jeszcze złożyć ukłon w stronę dwóch wybitnych, lecz niestety już nieco zapomnianych postaci - dr Wojciecha Starcka i dr Bolesława Jabłońskiego. Ci panowie  zajmowali się monitoringiem ptaków na Cieśninie Drake'a w czasach kiedy nie było lustrzanek. Niestety nikt w Polsce nie kontynuuje ich badań. Miejmy nadzieje, iż to się zmieni w przyszłości, gdyż akwen jest ciekawy i pełen tajemnic. 

Ps. Specjalne pozdrowienia dla całej załogi statku Polar Pioneer oraz członków 37 i 39 Wyprawy Antarktycznej, szczególnie dla Jacka Czarnula za wsparcie na pokładzie oraz Agaty Wilk za zdjęcie.

Petrel białobrzuchy Pterodroma incerta - gatunek, który niedługo prawdopodobnie wyginie
Burzyk wielki Ardenna gravis
Albatros czarnobrewy Thalassarche melanophris
Pingwiny białobrewe Pygoscelis papua - jak widać potrafią latać

Prawa autorskie do zdjęć są zastrzeżone i chronione polskim prawem. Ilustracje są własnością Piotra Gryza i nie mogą być wykorzystywane bez jego zgody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz