piątek, 31 października 2014

Edredony – czyli najmiększy puch świata

samiec edredona z naszego październikowego rejsu

W Polsce edredony to „tylko” ładne kaczki morskie, które w niewielkiej liczbie pojawiają się zimą na naszym wybrzeżu. Najłatwiej je znaleźć koło Rozewia, na falochronie w Świnoujściu czy w Gdyni Babich Dołach. Na Zatoce Gdańskiej spore stada tych ptaków spotyka się z dala od brzegu w okolicach Mechelinek (gdzie poprzedniej zimy widziany był też turkan) i niedaleko Westerplatte (nawet do 500 osobników). Samiec, jak to u kaczek, szykowny, w tonacji biało-czarnej z kolorowymi dyskretnymi wstawkami. Samica brązowa, w odcieniu podobnym do krzyżówki. Młode samce nie od razu są tak ładne jak ich ojcowie, bieli mają zdecydowanie mniej i raczej są to nieregularne ciapy. 

samiec edredona z naszego październikowego rejsu


Na świecie edredony mają co najmniej trzy niebagatelne znaczenia.

  • Najczęściej badany ptak morski


Powszechność występowania edredonów na północnej półkuli (zarówno Europa, wschodnia Azja jak i północna Ameryka), ich obfitość oraz nierzadko kolonijne gniazdowanie sprawia, że bada się te ptaki pod każdym kątem. Nie tylko prowadzi badania nad ich trybem życia, wędrówkami czy pokarmem  oraz rolą w ekosystemie – nazwijmy te obserwacje badaniami „biernymi”. To chcielibyśmy wiedzieć o każdym z gatunków. Ponieważ wiedza o typowych zachowaniach edredonów jest duża, a ptaków też dużo i duże – można manipulować ich biologią i fizjologią i na podstawie wywołanych tak zmian zachowań szukać bardziej uniwersalnych odpowiedzi o ptasie życie i determinujących je czynnikach. Jakie mogą być takie „czynne” badania? Np. modyfikuje się liczbę jaj w gnieździe i ocenia jak zmienia to sukces lęgowy. 
edredony z naszego październikowego rejsu

  • Szkodnik w hodowlach małży


Holandia słynie z hodowli omułków (czyli blue mussels), które eksportuje głównie do Belgii w celach kulinarnych (w mojej ocenie średnia to jakość, ale wiadomo - kwestia gustu, zawsze to lepsze niż surowe ostrygi). Główne miejsce hodowli omułków to Wadden Sea, gdzie stałe mieszanie się wód zatoki i Morza Północnego daje obfity pokarm małżom. Niestety hodowla tam narażona jest na zniszczenie przez wyjątkowo silne sztormy i… wyżarcie przez edredony właśnie. Ptaki te jako pokarm preferują omułka wielkości ok. 2 cm, więc młodego w warunkach pełnosłonego Morza Północnego - (dorosłe mają 8 cm). Dziesiątki tysięcy edredonów lecą z Bałtyku do Holandii jakby nie mogły przylecieć do nas, gdzie omułek dorasta właśnie tylko/aż do 2 cm! Nie ma więc problemu z wyszukiwaniem odpowiedniego rozmiaru i nikomu by to nie szkodziło. Nie ma też prawie edredonów… Jest to tym bardziej dziwne, że ptaki te gnieżdżą się tuż za miedzą, na duńskim Borholmie i w zasadzie całej Skandynawii. Kiedyś myślałem, że ptaki te mogą po prostu nie wiedzieć, że tu jest tak dużo pokarmu, ale w 2006 r. widziałem zapędzone przez sztorm stado 2.500 edredonów koło Helu. Jak tylko wiatr ucichł – odleciały wyraźnie gardząc tym co oferowała im Zatoka Gdańska.
para edredonów z naszego październikowego rejsu

  • Dostarczyciel najmiększego puchu


W kilku miejscach na świecie (najwięcej na Islandii) dzikie edredony dostarczają puchu do pościeli. Nie jest to zwykły puch, gdyż uznawany jest za najlepszy puch na świecie, a cenią go najbardziej Japończycy, odkupując większość światowej produkcji. Puch zdobywa się nie od ptaków, ale z gniazd, które samica edredona wyściela puchem, który wydziobuje sama z własnej piersi . Na Islandii farmerzy mają swoje tereny (przeważnie wysepki), gdzie w naturalnych warunkach lub na sztucznych platformach kaczki te zakładają gniazda. Puch zabiera się na początku wysiadywania podkładając w zamian siano, które samica jeszcze uzupełnia od nowa wyskubanym puchem.  Z jednego gniazda pochodzi zaledwie kilkanaście gramów puchu, nic więc dziwnego, że zwykła kołdra potrafi kosztować ponad 100.000 zł, a są jeszcze niezwykłe, bez górnego limitu ceny.
edredony z naszego październikowego rejsu

Lęgi w Polsce

Co ciekawe, w Polsce zdarzały się przypadki lęgów edredonów. Gatunek ten słynie z epizodów ekspansji poza swoje tereny lęgowe, jednak w kilku znanych europejskich przypadkach kończyło się to na etapie pojedynczej lęgowej samicy. Tylko nad Morzem Czarnym powstała mała populacja lęgowa (pierwszy lęg w 1975 r.) i trwa do dziś w liczbie ok. 2000 par. W Polsce prawdopodobne jajo edredona znaleziono w Ptasim Raju w roku 1997 jako pozostałość po zniszczonym lęgu. Natomiast w  2011 roku przy okazji obrączkowania piskląt mew srebrzystych natknąłem się na  wysiadującą samicę edredona. Było to na terenie Portu Północnego w Gdańsku gdzie od tamtej pory co roku (a więc już cztery lata) samica edredona buduje gniazdo z najmiększym puchem świata i składa jaja. Niestety, jak dotąd tylko w 2012 udało się jej wychować trzy młode. W pozostałych sezonach gniazdo było  porzucane – być może z powodu zbyt licznie gniazdujących w sąsiedztwie mew srebrzystych. 
samica edredona na gnirździe na falochronie w Porcie Północnym w Gdańsku w 2011 r.
gniazdo edredona na falochronie w Porcie Północnym w Gdańsku
Skłonność do kolonizacji nowych terytoriów edredony mają zapewne zapisaną w genach, ale ostatnio nie wiedzie się tym ptakom najlepiej. Na Bałtyku, dzięki skutecznej ochronie bielików, te drapieżne ptaki stały się poważnym problemem dla lęgowej populacji edredonów. Bielik potrafi wypatrzyć znieruchomiałą samicę edredona na gnieździe i porwać. W efekcie dziś na Zatoce Fińskiej jest 50 par bielików i 1/3 lęgowych edredonów w porównaniu do czasów, kiedy ostała się zaledwie jedna para drapieżników. Próba skolonizowania naszego wybrzeża, niestety pozbawionego naturalnych skalistych wysepek, nie wynika zatem z nadmiaru ptaków w ich mateczniku, tylko z desperackich prób znalezienia miejsc bezpieczniejszych od dotychczasowych.
Na naszych rejsach praktycznie zawsze spotykamy edredony. Są dość płochliwe, ale płynąc powoli można się do nich zbliżyć na odległość pozwalającą na ładne zdjęcia. Można też próbować wypatrzeć rzadszych krewniaków edredonów – choćby turkana, który czasem pojawia się na Bałtyku. Dla pierwszej osoby, która wypatrzy tę kaczkę – jest przewidziana specjalna nagroda, a szczegóły są na stronie opisującej naszą ofertę morskich rejsów na ptaki.
samica edredona z czwórką młodych (jeden potem zginął) w porcie w Gdańsku w 2012 r.
samiec edredona z naszego październikowego rejsu

niedziela, 26 października 2014

Relacja z rejsu 26 października 2014

Trasa: Gdańsk Motława - Martwa Wisła - Wisła Śmiała - Ujście Wisły - Zatoka Gdańska - Nowy Port - Gdańsk Motława

Uczestnicy:

Janina, Teresa, Izabela, Monika, Cezary, Jakub, Paweł, Adam, Michał, Waldemar, drugi Paweł, Dawid, Robert i gość honorowy Eddie Fritze (Dania) - zobacz zdjęcia uczestników tu

Ptaki (listę będę uzupełniał, bo sam nie widziałem wszystkiego):

wydrzyk tęposterny - ok. 25 (część blisko)
nur czarnoszyi - 2
nur rdzawoszyi - kilkanaście
kormoran
perkoz dwuczuby
perkoz rdzawoszyi - 1 (blisko)
alka - sporo (blisko)
nurzyk - kilka (blisko)
mewa mała
mewa białogłowa
mewa siwa
śmieszka
mewa siodłata
uhla - kilkadziesiąt (blisko)
edredon - kilkanaście (blisko)
markaczka - 2 samice (blisko)
lodówka - kilkadziesiąt (blisko)
krzyżówka
łabędź niemy

foka szara (blisko)

perkoz rdzawoszyi - rzadkość na Zatoce Gdąńskiej

nur rdzawoszyi

wydrzyki tęposterne i mewy srebrzyste w ujściu Wisły

Wydrzyk tęposterny

litewska mewa białogłowa

edredony

nurzyki

nurzyk

edredon

wycieczka - wyraźnie zadowolona

Prosto z rejsu - Zatoka Gdańska

Będąc w na środku Zatoki Gdańskiej, bardzo trudno połączyć się z dobrym internetem. Ale wiadomo że to kolejne wyzwanie technologiczne, a to już coś co mnie fascynuje. Mimo wszelkich przeciwności udało się wrzucić mały fragment wideo do internetu. Zapraszam do obejrzenia fragmentu.






Aktualizacja ogodzinie 19.30 Zobacz więcej fotek z rejsu na ptaki z 26 października 2014
Pozdrawiam, Robert Masojć Webmaster

piątek, 24 października 2014

NAJBARDZIEJ ZAGROŻONY PTAK


Najbardziej zagrożony wyginięciem na świecie gatunek ptaka spośród tych ciągle licznie występujących w Polsce - to ptak morski. Dzisiejszą notkę poświęcę uhli. Zaskoczeni? Mało kto, także spośród osób naprawdę interesujących się ptakami, potrafi prawidłowo wskazać, że to właśnie uhla od 2012 r. ma najwyższą kategorię zagrożenia wyginięciem na świecie (EN czyli Endangered czyli po naszemu "poważnie zagrożony"). Uhla to duża, czarna, ładna kaczka, gniazdująca w tundrze a zimująca na Bałtyku. Prawie wszystkie resztki światowej populacji zimują na Bałtyku, z tego 40-60% na polskich wodach (ok. 250.000 ptaków).
Jedne z pierwszych w tym roku uhli na Zatoce Gdańskiej, 11 października.


Uhle łatwo spotkać wszędzie tam, gdzie morskie dno szybko ucieka spod nóg i woda robi się głęboka. Kaczki te nurkują do samego dna polując na największe małże. Te występują na 20-30 m głębokości. Głębiej też, ale im głębiej - tym trudniej się nurkuje i nie warto. Na lądowe obserwacje uhli polecam okolice Ujścia Wisły Śmiałej, gdzie duże stada tych ptaków pojawiają się najwcześniej (od połowy października) i zostają do końca kwietnia. Dużo uhli przebywa też wzdłuż odmorskiego brzegu półwyspu Helskiego, Mierzei Wiślanej czy na odcinku od Karwi do Białogóry. Najlepiej zaopatrzyć się do takich obserwacji w lunetę, bo tylko pojedyncze ptaki są w miarę blisko. Uhle czasem można też spotkać na jeziorach w różnych częściach Polski.
W locie uhle najłatwiej rozpoznać dzięki białym lusterkom na skrzydłach (rejs 16 października).

Na naszych rejsach spotykamy duże stada uhli, ale są one dość płochliwe i najlepsze zdjęcia można zrobić przelatującym w okolicy statku ptakom. Wyraźnie widać wtedy, że tylko samce są smolisto-czarne, samice brązowe. Może zamiast smolisto-czarne powinienem pisać „węglisto-czarne” gdyż słowo uhla pochodzi od słowiańskiego słowa oznaczającego… węgiel właśnie. Dowiedziałem się tego dopiero na stacji benzynowej w Czechach, gdzie można znaleźć węgiel do grilla, a na worku jak byk stoi „Uhlí” (choć po staropolsku to chyba było bardziej „wuhel”). Olśnienie przyszło nagle, a przecież staropolska nazwa tego ptaka to... węglica. Uhla to fajne słowo i nawet kiedyś chciałem tak nazwać statek.

Samiec (z prawej) i samca uhli widziane na rejsie 18 października

Wracając jednak do problemu uhli – skoro jest jej nadal więcej niż ptaków z mnóstwa innych gatunków – to dlaczego Światowa Rada Ochrony Przyrody (IUCN) uważa ją za bardziej zagrożoną niż choćby taką mniej liczną wodniczkę, o której wiemy jak bardzo szkodzi jej zaniechanie tradycyjnego koszenia łąk. Właśnie dlatego, że w przypadku uhli widzimy olbrzymi spadek liczebności na przestrzeni ostatnich dekad i nie wiemy co jest tego powodem. Jeszcze 20 lat temu nad Bałtyk przylatywało milion uhli, dziś zostało mniej niż połowa. W tym tempie za kolejnych 20 lat cała światowa populacja tego ptaka będzie liczyła mniej ptaków niż obecnie mamy w Polsce. A nasze wnuki mogą nie mieć wcale okazji oglądać uhli.

Rozmieszczenie uhli na Bałtyku (dane z lat po 2000 r.). To 95% świtaowej populacji tego gatunku.


rejs 12 marca, samica i samiec uhli

rejs luty2014

A może właśnie wiemy co zagraża tym ptakom, tylko w obliczu olbrzymich interesów związanych z morzem, czujemy się bezradni? Tylko w sieciach polskich rybaków topi się rokrocznie kilka, może nawet kilkanaście tysięcy uhli. Może zagraża im efekt cieplarniany zmieniający warunki gniazdowania w Arktyce, coraz liczniejsze drapieżniki, którym coraz łatwiej przetrwać tam zimy. Może problemem jest coraz intensywniejszy ruch statków transportujących w najbardziej ekologiczny sposób miliony ton towarów potrzebnych każdemu z nas? Sami przyznacie, że ukrócenie któregokolwiek z tych zagrożeń to gigantyczne koszty ekonomiczne lub społeczne. I może dlatego w Polsce nie robi się z tym… absolutnie nic. Chociaż uhla jest gatunkiem chronionym, nie ma dziś żadnego prawa, które zabraniałoby rybakom wystawiać sieci tam, gdzie można łatwo przewidzieć, że uhle będą wpadać w nie i tonąć. Nawet obszary Natura 2000 tak wyznaczyliśmy, że większość polskich uhli przebywa poza ich granicami. 
Martwe uhle z sieci rybackich.
rejs luty 2014
Coś jednak robić trzeba i wydaje się, że ograniczenie śmiertelności dorosłych ptaków w sieciach rybackich jest bardzo potrzebne. Najgroźniejsze dla uhli sieci postawione są głęboko w wodzie, tuż nad dnem. Ptak który w nie wpadnie topi się w ciągu kilku minut, dusząc z braku powietrza. Poza ograniczaniem połowów, co jest bardzo źle widziane, bo dotknie rybaków na małych, tradycyjnych łodziach, którzy nie mogą ot tak po prostu łowić gdzie indziej, nie znamy dziś innych metod. Trzeba eksperymentować i to często w sposób odważny i narażający na złośliwe uwagi. Być może rozwiązanie przyniosą eksperymenty z sieciami widocznymi dla ptaków, a niewidocznymi dla ryb (np. oświetlonymi światłem ultrafioletowym, chociaż nie wiemy czy uhla widzi to światło). Można też próbować odstraszać ptaki od sieci ponad powierzchnią wody – np. przy pomocy balonów wypełnionych helem i przytwierdzanych do miejsc zakotwiczenia sieci. Każdy pomysł wart jest rozważenia bo dziś zarabiamy trochę, przy okazji zabijając te ptaki, a nasze dzieci będą płacić ogromne sumy, by te ptaki zachować. My ciągle możemy cieszyć oczy setkami pieknych uhli na naszych rejsach.

rejs 12 marca

środa, 22 października 2014

Płyniemy na wydrzyki!


Na pierwszy ogień moich merytorycznych opowieści o ptakach idą wydrzyki. To duże wyzwanie, gdyż blog ten ma zachęcać do rejsów nie tylko osoby zaprawione w ptasich obserwacjach, ale też takie, które lubią i chcą to doświadczenie zdobywać pod okiem innych. Wydrzyki tymczasem to jedne z trudniejszych w obserwacji ptaki, a już zupełnie trudne do pewnego oznaczania ich przynależności gatunkowej. Co prawda problemem jest najczęściej to, że widywane są daleko nad morzem, przemykające na horyzoncie. W przypadku rejsów jesteśmy w trochę lepszej sytuacji, bo część z tych ptaków przelatuje bardzo blisko naszego statku, jak ten na zdjęciu Andrzeja:
Wydrzyk tęposterny na rejsie 29 września. Fot. Andrzej Kośmicki

Dlaczego zatem zaczynam od wydrzyków? Otóż obecna jesień jest wyjątkowa. Od września nad Zatoką Gdańską widywane są dziesiątki wydrzyków tęposternych. Zazwyczaj liczba obserwacji właśnie tych ptaków w Polsce nie przekracza kilkudziesięciu rocznie, tymczasem 27 września tylko w Krynicy Morskiej widziano jednego dnia 93 takie ptaki. Na wszystkich naszych wrześniowych i październikowych rejsach widujemy wydrzyki tęposterne, nawet po kilka na raz. 
Wydrzyk ostrosterny podczas rejsu 11 października. Fot. Szymon Bzoma
Wydrzyki teposterne to nie jedyne wydrzyki jakie możemy spotkać na Bałtyku, ale gniazdują najdalej stąd spośród trzech gatunków jakie żyją na świecie. Wszystkie wydrzyki zakładają gniazda daleko na północy, w tundrze. Wszystkie migrują na zimę daleko na południe, po drodze przelatując i nad nami. Te trzy gatunki to:
  • Wydrzyk ostrosterny, zwany pasożytem (od łacińskiej nazwy Stercorarius parasiticus) – najczęściej spotykany, zgłaszamy każdą obserwację do regionalnej kartoteki ornitologicznej, ale już nie do Komisji Faunistycznej (KF). Taki typowy średniak.
  • Wydrzyk tęposterny (Stercorarius pomarinus) – największy z tej trójki, o charakterystycznym dużym, podwójnym białym rozjaśnieniu na skrzydle. Na tyle rzadki, że każda obserwacja wymaga weryfikacji przez KF. 
  • Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus) – najmniejszy, u dorosłych występują charakterystyczne długie sterówki. Bieli na skrzydłach ma najmniej ze wszystkich. W tym roku zdecydowanie najrzadszy z całej trójki i każda jego obserwacja też jest zgłaszana do KF. 
Wydrzyki najłatwiej odróżnić od siebie robiąc im zdjęcia i pokazując komuś, kto wie jak je od siebie odróżniać :)

Najfajniejsze w zachowaniu wydrzyków jest to, jak zdobywają pokarm. Otóż są drapieżnikami, ale wyspecjalizowanymi w odbieraniu pokarmu innym ptakom. Drażnią w locie rybitwy i mewy (ale tylko te mniejsze od siebie), także alki i inne rybożerne ptaki. Te zaatakowane ze strachu wypuszczają swoją zdobycz. Dlatego gdy mew jest dużo i pojawia się wydrzyk, bardzo często jest przez takie stada mew gromadnie atakowany i przepędzany. Może dlatego wydrzyki nie lubią zbliżać się zanadto do brzegu i dlatego to my płyniemy do nich dopóki jeszcze tu są.
Wydrzyki tęposterne atakują mewę siwą na rejsie 29 września, fot. Andrzej Kośmicki
Oprócz tej trójki na śwecie sa jeszcze cztery gatunki większych wydrzyków, z których skua (czyli wydrzyk wielki) czasem, bardzo rzadko, zalatuje nad Bałtyk. Jak tylko pojawi się na naszych rejsach, poświęcę mu osobna notkę :)

poniedziałek, 20 października 2014

Witamy na blogu o morskich ptakach i wyprawach na ich obserwacje!

Witamy Serdecznie na blogu poświęconym poznawaniu i ochronie morskich ptaków.
Dla obserwacji ptaków nad morzem wystarczy lornetka i spacer po plaży. Z czasem jednak potrzeba czegoś więcej - i ten blog to miejsce, które ma inspirować do rozglądania sie i poznawania otaczającej nas morskiej przyrody w typowy i mniej typowy sposób.

Będziemy tu relacjonować nasze morskie wyprawy "na ptaki" oraz dzielić się ich wynikami w formie tekstu, fotografii oraz krótkich filmików. Tutaj będziemy również ogłaszali kolejne terminy zaplanowanych wypraw. To okazja na morską przygodę dla każdego.

Co jakiś czas spiszemy tu to, co opowiadamy uczestnikom naszych rejsów. O tym jakie ptaki można spotkać i gdzie, których jest dużo, a których ubywa i dlaczego. Co powinno się robić dla ochrony tych stworzeń i czy warto patrząc na inne potrzeby polskiej gospodarki i społeczeństwa.

Mamy nadzieję że będziecie zadowoleni z takiej propozycji aktywnego spędzenia czasu wolnego skierowanego do mieszkańców Trójmiasta i okolic oraz do odwiedzających nas turystów.

SERDECZNIE ZAPRASZAMY

niedziela, 19 października 2014

Większa relacja z rejsu na ptaki

To nieco większa, filmowa relacja z rejsu na ptaki. Zapraszam do obejrzenia.

Relacja z rejsu na ptaki z 18 października 2014r

Witam serdecznie na pierwszej relacji z naszego rejsu "na ptaki". Jest to początek wielkiego planu, który ma ułatwić nam nawiązanie wielu nowych znajomości oraz wspólne regularne wypływanie na kolejne rejsy. Nasi obecni uczestnicy na filmikach mówią jak im się podobało, jest to bardzo dobry sposób by dowiedzieć się czegoś więcej niż tylko opisy i fotografie. 

Na początek Przedtawiam Wam Michała lat 8, fascynata fotografii  cyfrowej oraz wypraw morskich.


Prawie wszyscy uczestnicy październikowego rejsu. Wyglądaja na zadowolonych.

Ptaki - w trakcie kilku godzin obserwowaliśmy:
kilkanaście wydrzyków (do trzech na raz - najwięcej w Ujściu Wisły), oznaczone jak na razie 5 tęposternych i 1 ostrosterny
kilkanaście nurzyków
kilkadziesiąt alek
nury czarnoszyje i rdzawoszyje
ok. 20 edredonów
kilka dużych stad uhli (po kilkadziesiąt ptaków)
lodówki, markaczki
kilkanaście perkozów rogatych
perkozy dwuczube, kormorany, mewy (małe, siwe, śmieszki, srebrzyste, siodłate), cyraneczki, czernice, krzyżówki (takie pełnomorskie)

Para uhli w locie nad Wyspą Sobieszewską. 

Alki - wiemy gdzie lecą :)

Młoda alka spotkana w trakcie poszukiwania szprotów.
Nurzyk spłoszony przez nasz statek.

Mewy ciągnące za kutrem.
Wydrzyk teposterny - tej jesieni mamy bezprecedensowy nalot tych rzadkich ptaków na nasze wybrzeże.
Młoda alka.
Wydrzyki tęposterne nękają mewy żeby zabrać im jedzenie. 

A co to leci? - nur rdzawoszyi z trudem omija nasz statek.